Tego pana z etykietki chyba nie trzeba przedstawiać – zmarły niedawno Lemmy Kilmister, który już za życia był legendą. Przyznam, że nie do końca pasuje mi połączenie postaci Lemmy`ego i piwo tego typu, bo Basista z Browaru Profesja to American Farmhouse Ale. Z tego co możemy przeczytać na etykiecie jest to „zamerykanizowana wersja belgijskiego farmhouse ale – Saisona” – piwo lekkie i rześkie w smaku… jak to pasuje do muzyki zespołu Motorhead? Jak dla mnie tak, jak wół do karocy… ale książki nie oceniamy po okładce, a piwa po etykiecie.
Chmiele: Hallertauer Tradition, Cascade, Mosaic, Centennial
Słody: Pilzneński, Monachijski, Aromatic, pszeniczny
Dodatki: Płatki owsiane
Ekstrakt: 13%
Alkohol: 5,9%
IBU: 26
Piana na początku dość obfita, drobno pęcherzykowa, nietrwała. Na piwie do samego końca pozostaje czapka.
Kolor ciemnozłoty, mętny – piwo jest niefiltrowane.
W zapachu cytrusowo, owocowo, rześko, może delikatnie kwiatowo – bardzo przyjemnie. Po ogrzaniu wyraźnie słodowe.
Wysycenie bardzo niskie.
W smaku na pierwszy plan wychodzą smaki kwiatowe. Gdzieś dalej czuć cytrusy – głównie grapefruita. Piwo jest dość słodkie i lekko słodowe. Goryczka jest niska, ale wynika to z założeń stylu piwa i pod tym względem jest ok.
Mam wrażenie, że w aromacie jest dużo lepiej niż w smaku – nie oznacza to, że w smaku jest źle! Jest dobrze! Nastawiłem się może na nieco inne doznania (po etykiecie nastawiałem się na trochę mocniejsze doznania smakowe 😉 ), ale to co otrzymałem jest naprawdę w porządku. Sam styl jest ciekawy, bo nie dość, że do fermentacji użyto trzech rodzajów drożdży, to w dodatku jedna z nich jest dzika. Oznacza to tyle, że tak do końca nigdy nie wiadomo jak ostatecznie będzie smakowało piwo. I udało się! Piwo jest smaczne i bardzo pijalne! Jest rześkie i bardzo przyjemne. Przyznam szczerze, że nawet się nie zorientowałem, kiedy wypiłem całą butelkę!