Jedna z bardziej nietypowych degustacji. Nie dość, że wybitnie nieobiektywna – w końcu próbuję własne piwo! To jeszcze w plenerze! W dodatku opowiadam o dwóch bardzo istotnych (dla mnie) rzeczach:
Tolk – Folk, który już trwa, a na którym ja pojawię się w środę rano.
Piękno piwnej rewolucji jest w tym, że każdy może u siebie w domu uwarzyć wyśmienite piwo! Dziś do degustacji wybrałem coś wyjątkowego – piwo od piwowara domowego Przemka, który warzy pod nazwą Browar Domowy Sagan.
W poprzednim tygodniu miałem przyjemność wziąć udział w programie TVP Opole „O!polskie o poranku” (polecam szczególnie od 32 minuty), w którym razem z Przemkiem opowiadaliśmy o piwnej rewolucji, własnie. Na to spotkanie zabrał ze sobą kilka swoich piw, które następnie mi podarował. Jednym z nich był „Roggenbier” – niemieckie piwo żytnie. Klasyczny styl piwny, o który wcale nie tak łatwo w sklepach.
Roggenbier – Browar Domowy Sagan
Słody: żytni, monachijski 1, Pale Ale, Caraaroma, Specjal B
Chmiel: Hallertauer Mittelfrüh
Ekstrakt: 13%
Alkohol: 5,1%
IBU: 18
Kolor głęboki, rubinowy, opalizujący
Piana bardzo obfita, zbita, w kolorze ecru. Bardzo trwała.
W zapachu głównie goździk (bardzo mocno) i lekko kwiatowo. Zapach sprawia też wrażenie kwaśnego, ze względu na wykorzystanie słodu żytniego. Po ogrzaniu pojawia się delikatna nuta bananowa. Zapach jest bardzo intrygujący i przyjemny.
Piwo jest wyraźnie nagazowane, choć nieprzesadnie.
W smaku głównie czuć goździki. Ich smak jest tak mocny, że dopiero po chwili, zacząłem zwracać uwagę na inne rzeczy. Piwo jest dość gładkie i sprawia wrażenie gęstszego niż inne (co akurat w piwie żytnim jest bardzo pożądane). Jest też lekko kwaśne. Ciekawe jest to, jak jego smak zmienia się podczas picia. Najpierw czuć goździki i wyraźną kwasowość, żeby za chwile pozostać z bananowym, słodkim posmakiem. Goryczka jest bardzo delikatna, ledwie zauważalna.
Wspaniałym doświadczeniem, jest możliwość spróbowania piwa, w którym czuć pasję piwowara. Piwo, które nie jest wynikiem komercyjnej gonitwy (Przemek nie prowadzi działalności), a jedynie hobby, któremu poświęca się każdą wolną sekundę. Każdy łyk był, jak obcowanie z dziełem sztuki, nie tylko ze względu na jego smak i zapach, ale właśnie ze względu na ukryty w nim ładunek pozytywnej energii!
To piwo już się skończyło…. na całe szczęście mam jeszcze 4 inne! 😉
Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. dowiedz się więcej.