Całe Opole żyje Festiwalem, na każdym kroku muzyka i dużo pozytywnej energii. Ci, którzy śledzą historię Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. wiedzą jedno: nie ma festiwalu bez… deszczu! A tym czasem, pierwszy dzień przywitał nas ładną pogodą… trzeba więc to uczcić jakimś dobrym piwem – na taką właśnie aurę. Tym razem wybór padł na Vato Loco – West Coast IPA z browaru Jana. Nie pierwsze West Coast IPA, na blogu – poprzednie były niezłe (niektóre nawet bardzo dobre), czy to im dorówna?
Słód: Pale Ale
Chmiele: Chinook, Palisade, Simcoe, Citra, Cascade
Ekstrakt: 16,5%
Alkohol: 6,5%
IBU: 60
Piana biała, zbita, drobno i średnio pęcherzykowa – trwała.
Kolor jasnozłoty, zamglony.
W zapachu wyraźnie cytrusowe, lekko słodowe i do tego sporo diacetylu ( zapach masła!).
W smaku całkiem nieźle. Wyraźnie wyczuwalne cytrusy, trochę gorzkiej pomarańczy i grapefruita, lekkie nuty słodowe. Delikatnie wyczuwalny diacetyl. Na całe szczęście, nie jest tak mocny, jak w zapachu. Goryczka wyraźnie zaznaczona, ale bardzo przyjemna. Nie jest za długa, nie zalega. Jest w sam raz.
Gdzieś spotkałem się z opinią, że zbyt mocno słodowe, jak na West Coast… i chyba trochę racji w tym jest. Piwo ma charakter wyraźnie chmielowy, ale ta słodowa kontra, chyba odrobinę zbyt mocna.
Odpowiadając na pytanie z pierwszego akapitu… mieści się w średniej.
Ogólnie, pomimo swoich wad, jest bardzo pijalne i warte spróbowania!